Nie umiem odnaleźć się w Żorach. Śląsk nie jest dla mnie. Biorę auto i
jadę do Jastrzębia. Wszystko załatwione. Mam być nową asystentką
Lorenzo Bernardiego. Mam się posługiwać prawdziwym imieniem i
nazwiskiem. Musiałam zmienić fryzurę, kolor włosów. Diametralna zmiana.
Nie chcę tego robić. Muszę z kimś porozmawiać. Niestety, nie mam tutaj
przyjaciół. Nie mogę znów uciec...
Wysiadam z auta i
zatrzaskuję drzwiczki. Cała jestem roztrzęsiona. Wchodząc, zderzam się z
kimś. Podnoszę wzrok, by przeprosić. Te oczy... ta twarz... Szczerze,
nie spodziewałam się, że tak szybko go spotkam. Nie jestem na to gotowa.
Chyba mnie nie poznaje.
- Przepraszam - mówię cicho. - Nie chciałam.
- Nic się nie stało - szepcze. - Witaj, Kaju...
Patrzę na niego ze zdziwieniem. Łzy pojawiają się w oczach. Płyną po policzkach. Nie mogę powstrzymać płaczu.
- Przepraszam cię - szepczę. - Tak bardzo przepraszam. Wiem, że cię zraniłam.
Chcę odejść, gdy łapie mnie za rękę. Moje ciało przeszywa dreszcz.
Odwracam się, patrząc niepewnie w jego oczy. Znów mnie hipnotyzują.
- Proszę cię, Kaja... nie uciekaj znów...
- Nie jestem już tą samą dziewczyną - staram się opanować łzy.
- Nie rozumiem...
W głowie toczy się batalia. Powiedzieć mu, czy utrzymywać w
nieświadomości. Nie chcę okłamywać osoby, którą kochałam... kocham. Ja
już jestem skazana na śmierć. To będzie ostatnie dziewięć miesięcy
mojego życia. Biorę głęboki wdech i mówię:
- Proszę, posłuchaj... Wtedy uciekłam, bo miałam powód...
- Kaja... to nie jest pora - mówi z niepewnością. - Porozmawiamy po treningu?
Patrzę w niewiadomy punkt na ścianie. Machinalnie kiwam głową.
Wchodzę na halę, szukając wzrokiem Bernardiego.
- Dzień dobry - mówię ze sztucznym uśmiechem. - Jestem Marietta Ribery, pana asystentka na najbliższe miesiące.
- Witaj, miło cię poznać.
Wychodzę z budynku. Zaczyna padać. Zakrywam się teczką, bo nie mam
parasola. Podchodzi do mnie i chwyta lekko za rękę. Patrzę na niego ze
zdziwieniem.
- Co ty robisz? - pytam podejrzliwie.
- Porozmawiajmy. Proszę. Zapraszam na kawę.
Siedzimy w jego salonie. Naprawdę nie wiem, ile mu powiedzieć... Coś
muszę. W końcu moje sumienie domaga się, by mu wyjaśnić chociaż
troszeczkę. Co mnie bardzo zdziwiło - nie był dla mnie niemiły, oschły,
zdystansowany.
- Proszę - głos mu się załamuje. - Powiedz, dlaczego to zrobiłaś?
Myślę jeszcze chwilę, po czym opowiadam mu. Pomijam tylko wątek mafii.
-
Kilka tygodni przed naszym ślubem dostałam list z Francji, pamiętasz?
Wyjechała wtedy na kilka dni. Okazało się, że jestem Francuzką. Mariettą
Ribery. Siostrą Franka. Rodzice zginęli w wypadku. Wtedy byłam na ich
pogrzebie. Poznałam rodzinę, brata... Wróciłam i czułam się kimś innym.
Przez ponad dwadzieścia lat żyłam w kłamstwie. Czułam, jakby Kaja
odeszła... Teraz jestem Marietta... - łzy na policzkach. Powód?
Wspomnienia.
Widzę, że w jego głowie toczy się bitwa myśli.
- Czemu mi nie powiedziałaś?
- Bałam się.
- Czego?
- Że tego nie zaakceptujesz. Że nie będziesz chciał mnie znać.
Podchodzi do mnie, patrząc mi w oczy. Widzę w nich ból. Całuje mnie,
chwytając za ręce. Czuję ciepło jego ciała. Chcę móc znów się do niego
przytulić. Odsuwam się. Patrzy na mnie zdziwiony.
- Nie możemy - mówię zachrypniętym głosem.
- Dlaczego?
- Minęło tyle czasu... Na pewno kogoś masz...
W odpowiedzi spod bluzki wyciąga wisiorek - połówka serca z literką K.
Patrzę z niemałym zdumieniem. Odruchowo dotykam wisiorka na mojej szyi.
Druga połówka tego serca. Z jego inicjałem.
- Nikogo nie mam... Nie mogłem.
- Nie...? Dlaczego? Możesz mieć każdą.
- Ale jednej ślubowałem miłość i wierność aż do śmierci.
Znów łzy. Szczęścia? Niedowierzania? Dotrzymywał przysięgi, której ja
nigdy nie złożyłam. Przytula mnie. Czuję jego gorący oddech na karku.
Moje ciało przechodzą dreszcze.
Całuje mnie, rękami odpinając
moją koszulę. Nie zostaję mu dłużna. Pozbywam się jego podkoszulka, z
zadowoleniem patrząc na umięśniony tors. Przypiera mnie do ściany.
Zaplatam nogi wokół jego bioder. Po chwili znajdujemy się w salonie na
kanapie, pozbywając się reszty ubrań.
No, Skrze się należy złoto a nie... pf! I jeszcze 3 odcinki ^^
Noo wreszcie pozytywnie :) Najlepszy moment z tymi ...
OdpowiedzUsuń... wisiorkami... uuuuuroczy ;)
Fragment z tą przysięgą jest rozczulający!!! Normalnie to ...
OdpowiedzUsuń... facet byłby wściekły gdyby dziewczyana zostawiła go przed ołtarzem. Mmmm spotkać taki ideał:)
"Ale jednej ślubowałem miłość i wierność aż do śmierci" - ...
OdpowiedzUsuń... aaaaaaaaaawwwwwwwwwwwwwwwwwww <3 i na tym chyba skończę, bo już dziś udowodniłam, że mam halucynacje, więc nie chcę palnąć czegoś głupiego xd
Te słowa, że ślubował tylko jednej są przepiękne. Widzę, ...
OdpowiedzUsuń... że dalej ja kocha i jej wybaczył tak że teraz może być już tylko lepiej;)
Wierny facet? Uuuu teraz to ze świecą takiego szukać :D
OdpowiedzUsuń