Jego nieśmiały uśmieszek, błąkający się na twarzy. Jego wesołe oczy.
Wszystko było moje. Cały był mój. Obiecywał mi, że zawsze ze mną będzie.
Że nigdy nie zostawi. Planowaliśmy ślub. Oświadczył się w
najpiękniejszy dzień dla Polski. Dzień, w którym nasza reprezentacja
wygrała Euro 2012. Wiedział, że kocham futbol, dlatego zabrał mnie na
ten mecz.
Gdy Lewandowski strzelił Włochom gola na dwa do
zera, ścisnęłam go mocniej za rękę. To było piękne. Prawie jak z bajki.
Prawie, bo księżniczki nie chodziły na mecze.
Trzy miesiące
później staliśmy na ślubnym kobiercu. Ja w sukni ślubnej sięgającej
podłogi, w butach na ośmiocentymetrowym obcasie, z welonem we włosach,
podobno wyglądałam olśniewająco. On, w zwykłym czarnym garniturze, z
włosami lekko postawionymi na żelu. Mógł być mój na zawsze. Póki nas
śmierć nie rozłączy. Wypowiedział przysięgę, patrząc na mnie czule.
Ksiądz zwrócił się do mnie. Zaczęłam się cofać. Uciekłam. Uciekłam od
niego, uciekłam od wspólnego życia. Wyjechałam. Do końca nie wiem,
dlaczego. Miałam problemy, którymi nie chciałam się z nim dzielić.
Kochałam go, ale nie mogłam mu powiedzieć. Bo niby co? Że nie jestem
tym, za kogo mnie miał? Sama dowiedziałam się kilka tygodni wcześniej,
nie miałam pojęcia o niczym.
Jestem Marietta Ribery. Jak się
okazało, siostra Franka Ribery'ego tego piłkarza. Przez dwadzieścia dwa
lata mojego życia żyłam w przekonaniu, że nazywam się Kaja Kubiak,
kuzynka Michała. Gdy przyszedł list z Francji, nie wiedziałam co się
dzieje. Nikt mi nic nie powiedział. A wszyscy wiedzieli. Jak
przeczytałam, moja matka i ojciec zmarli w wypadku. Pisała do mnie ich
przyjaciółka - pani Rouzier. Prosiła, bym przyleciała na pogrzeb, który
miał się odbyć czwartego czerwca. Poleciałam. Poznałam rodzinę, brata i
ją.
Mówiła, że musieli mnie oddać. Nie wiedziałam, dlaczego.
Nie chciałam. Stałam i słuchałam jej paplaniny mieszanym angielskim i
francuskim. Rozumiałam, bo w gimnazjum przez rok uczyłam się
francuskiego. Jak się okazało, ojciec i brat mieli powiązania z
francuską mafią. Tego jeszcze brakowało. Frank przekazał mi, że ojciec
chciał, bym wykonała jedno zlecenie.
Wróciłam do Polski,
chcąc to przemyśleć. Miałam zabić Bogu ducha winnego człowieka, bo mój
biologiczny ojciec podpadł szefowi. Nie mogłam się na to zdobyć.
Zwłaszcza, że tym kimś miał być on. Kilka dni później miałam złożyć mu
przysięgę w kościele. I tym samym skazać siebie na śmierć. Siebie, bo
jego nie mogłabym zabić.
Wiem, że go skrzywdziłam. Wiem, jak
bardzo. Michał, pomimo tego, iż wiedział, pozostał ze mną w kontakcie.
Wszyscy inni, gdy się dowiedzieli, w co mnie wpakowano, odwrócili się.
Ale nie on. Misiek właśnie pokazał mi, jak bardzo skrzywdziłam ukochaną
osobę.
Trzy miesiące później, rozbito szajkę tych mafiozów.
Wtedy wróciłam do kraju. Mieszkałam spokojnie w Szczyrku, gdy pewnego
dnia musiałam przenieść się do innego miasta.
Od tego czasu
minęło półtora roku. Pierścionek zaręczynowy ciągle lśni na moim palcu.
Na szyi jest też naszyjnik od niego. To jedyne pamiątki, jakie zostały
mi po beztroskim życiu. Dlaczego? Mafiozo wyszedł. Może to niewłaściwe
określenie. Uciekł. I mnie odnalazł. Zlecenie jest aktualne. By je
wykonać mam... dziewięć miesięcy. A jeśli nie? Zabije mnie, jego i
wszystkich, na których choć trochę mi zależało i zależy. Boję się. Tak
cholernie. Nie o siebie... O niego. Nie zasłużył na takie coś.
Final Four dla Skry! :)
A ja się tak rozmarzyłam gdy przeczytałam, ze ona wychodzi za mąż za Michała i bum, ona ucieka?:(.
OdpowiedzUsuńCo za cham zmusza ja do takich czynów? Przeraziłaś mnie trochę:).
Ale nie zniechęciłaś mnie do tego opo, wręcz przeciwnie:D.
Szybko dodaj 2 rozdział:)
Pozdrawiam:*[barcelona-el-deseo]
i like it ^^
OdpowiedzUsuńPodoba mi się. Tajemniczo i ciekawie. Zastanawiam się ...
OdpowiedzUsuń... tylko o kogo chodzi. ;> Agg.
ooo, cholera o.o sorry, idę po swoją szczękę do piwnicy. ...
OdpowiedzUsuń... pani Rouzier? a Antoś będzie? ;D
Super się zaczyna!! Już jestem wciągnięta:)
OdpowiedzUsuńWow byłam w szoku jak przeczytałam, że uciekła. Kurcze no... SKoro wiedziała o tym od jakiegoś czasu to mogła powiedzieć Michałowi wcześniej i jakoś by było. A ona wolała ucieczkę.. Hmmm no nie wiem jak to się dalej potoczy.. Ale 9 miesięcy? To coś sugeruje? ;)
OdpowiedzUsuńEee no zatkało mnie i kompletnie nie mam pojęcia co napisać...
OdpowiedzUsuńNo i mnie zatkała... Po pierwsze to przeproszę, że dopiero teraz nadrabiam zaległości na Twoich blogach, trochę mi zeszło, nie ma co... Zaciekawiłaś mnie jej przeszłością, czytam dalej :)
OdpowiedzUsuń